Nawigacja

Aktualności

Sowiecka niesprawiedliwość: zamiast należnych pomników i uznania, śmierć i ciężkie więzienie! 75 lat temu Moskwa dokonała kolejnej zbrodni na Polsce – 18 czerwca 1945 r. w stolicy Związku Sowieckiego rozpoczął się proces szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego

W ponad 1050-letniej historii Polski wiele jest wydarzeń o wielkiej, tragicznej wymowie. Należy do nich między innymi nasz wrzesień 1939 r., z barbarzyńskim najazdem niemieckim pierwszego dnia i okrutnym ciosem w plecy z rosyjskiej strony dnia siedemnastego.

Później, aż do końca najstraszniejszej z wojen każdy dzień był straszny, z dziesiątkami, setkami, tysiącami ofiar. Każdego dnia. Koszmar nie skończył się jednak 8 maja 1945 r. Środkowo-wschodnia Europa, w tym Polska zostały zajęte przez jednego z najeźdźców z pierwszej fazy II wojny, przez armię Stalina. Mimo bolesnych doświadczeń z okrutnej niemieckiej okupacji sowiecki system nie zmienił się. Pozostał antyludzki, nastawiony na podbój i bezwzględnie represyjny. Polska już w latach 1939–1941 boleśnie doświadczona sowieckimi represjami we wschodniej części ziem II RP, ponownie w latach 1944–1945 została doświadczona masowym terrorem, represjami i szykanami.

Wśród ofiar tych działań były szczególnie zajadle ścigane struktury Polskiego Państwa Podziemnego, z największą podziemną armią w Europie – Armią Krajową. Stalinowi nie wystarczało samo rozbicie, rozbrojenie i uwięzienie, a w części i wymordowanie żołnierzy AK oraz wielu innych Polaków uznanych za zagrożenie dla sowieckiego panowania. Postanowił zorganizować przy międzynarodowym nagłośnieniu operacją propagandową, która miała odebrać Polskiemu Państwu Podziemnego dobre imię. Komuniści z Moskwy postanowili zorganizować publiczny sąd nad Polską, którego efektem miało być wykreowanie na użytek międzynarodowy, a także dla lokalnych komunistów nad Wisłą, nowego obrazu Armii Krajowej i całego Polskiego Państwa Polskiego, a w części także i legalnych władz RP na Uchodźstwie. Zakłamani propagandyści Stalina, od trzydziestu już prawie lat ćwiczący się w „sztuce”, podłym rzemiośle zorganizowanego masowego kłamstwa, postanowili zamilczeć wszystkie ogromne, gigantyczne sukcesy Polskiego Państwa Podziemnego, a narysować karykaturalny obraz terrorystycznej, kolaborującej z Niemcami mało ważnej struktury, która nie ma prawa do honorów, do uznania.

Moskiewski proces z czerwca 1945 roku, zorganizowany ponad 6 tygodni po zakończeniu wojny w Europie miał w istocie uzasadnić prawo sowietów do represji, do mordowania, torturowania, rabowania Polaków. Ta propagandowa oszczercza operacja nie zakończyła się wcale na propagandowym cyrku zorganizowanym w dniach 18–21 czerwca 1945 r. przed Kolegium Wojskowym Sądu Najwyższego ZSRS w Moskwie. Ta sama akcja przemilczania zasług i dopisywania rzekomych zbrodni trwała przez następnego kilkadziesiąt lat, a gdy słucha się wystąpień w sprawach Polski prezydenta Federacji Rosyjskiej, np. z grudnia 2019 roku, to widać, że pod wieloma względami trwa nadal.

Przerażające w moskiewskim procesie było wszystko. Bezpośrednie ofiary śmiertelne (chociaż wyroku śmierci nie wydano żadnego) z największymi bohaterami epoki: najwyższym rangą politykiem polskim w strukturach PPP wicepremierem, Delegatem Rządu na Kraj Janem Stanisławem Jankowskim (skazany na 8 lat, nigdy nie zwolniony, poniósł śmierć w marcu 1953 r. w stalinowskiej katowni we Włodzimierzu); z ostatnim komendantem Armii Krajowej generałem Leopoldem Okulickim (skazany na 10 lat, też został doprowadzony przez sowieckich oprawców do śmierci, najpewniej 24 grudnia 1946 r. w więzieniu na Butyrkach w Moskwie); z dr. Stanisławem Jasiukowiczem, zastępcą Delegata Rządu na Kraj, a zarazem wiceprezesem Stronnictwa Narodowego (skazany „tylko” na pięć lat, w 1946 r. poniósł śmierć na Butyrkach). Do śmiertelnych ofiar należy doliczyć także nestora polskich socjalistów Kazimierza Pużaka, przewodniczącego Rady Jedności Narodowej, którego wprawdzie zwolniono z Moskwy do Polski, ale już w 1947 r. wyszkoleni i nadzorowani przez rosyjskich kolegów funkcjonariusze UB znad Wisły aresztowali Go i w 1950 roku doprowadzili do śmierci w stalinowsko-bierutowskiej katowni w Rawiczu. Innych po powrocie do Polski spotykały więzienia, inne represje i różne szykany, niektórych zmusiło to do emigracji.

Trzeba w tym miejscu jeszcze raz podkreślić, że mimo braku wyroków śmierci moskiewski proces zakończył się dla czterech oskarżonych śmiercią i to funkcjonariusze aparatu władzy czerwonej Rosji odpowiadają bezpośrednio za te tragiczne konsekwencje. Tych sowieckich zbrodniarzy było bardzo wielu. Nie tylko Stalin i Beria, czy główny przedstawiciel NKWD w Polsce w latach 1944–1945 bezpieczniacki zbrodniarz w generalskiej randze Iwan Sierow. To także setki oficerów NKWD, działacze partyjni, rządowi oraz wymiaru sprawiedliwości sowieckiego państwa, z generałem Wasilijem Ulrichem na czele – przewodniczącym Kolegium Wojskowego Sądu Najwyższego ZSRS oraz całym zastępem jego podkomendnych. Oczywiście współuczestnikami zbrodni byli liczni funkcjonariusze z katowni sowieckich na Łubiance, Butyrkach, we Włodzimierzu i kilku innych miejscach.

Oczywiście ranga moskiewskiego procesu kryła się nie tylko w samych represjach wobec Bohaterów ogromnie zasłużonych dla Ojczyzny, tak w dobie pokoju , jak i czasie najtrudniejszej próby, czyli w latach 1939–1945 (poza wspomnianymi należy wspomnieć Adama Bienia, Kazimierza Bagińskiego, Aleksandra Zwierzyńskiego, Eugeniusza Czarnowskiego, Stanisława Mierzwę, Zbigniewa Stypułowskiego, Franciszka Urbańskiego, Kazimierza Kobylańskiego, Józefa Stemlera, Antoniego Pajdaka oraz niezwykle mocno związanego z naszym pomorskim regionem – Stanisława Michałowskiego, o którym szerzej w dodatkowej nocie). Ranga tej stalinowskiej represji polega przede wszystkim na tym, że  Stalina i jego zbrodnicza banda, współodpowiedzialna za całą tragedię II wojny światowej, próbowali całkowicie zniszczyć pamięć, uznanie, szacunek dla Polskiego Państwa Podziemnego. Do tej ohydnej akcji włączyli się także na długie lata także Polscy komuniści. Podkreślmy, że samo mordowanie i więzienie bohaterów im nie wystarczało. Potrzebne im było jeszcze zniszczenie wielkiej, bardzo dobrej pamięci. To dlatego m.in. dbali, aby mordowani bohaterowie nie mieli grobów, aby nie powstawały żadne upamiętnienia. 

Dziś gdy stoimy pod polskim Sejmem, gdzie dominuje wielki Pomnik Armii Krajowej, gdy stoimy przy dziesiątkach tysięcy upamiętnień AK w całej Polsce, wiemy, że w Polsce im się nie udało. Trudniej jest jednak w skali światowej. Ogromne poświęcenia dla dobra całego świata nie jest ani w pełni znane temu światu, ani doceniane. W samej Rosji mamy wręcz do czynienia z katastrofalną wręcz sytuacją, gdy dopuszczane są wielkie antypolskie akcje propagandowe, całkowicie zakłamujące obraz II wojny światowej, jej genezę, przebieg i następstwa. Polsce odbiera się zasłużoną rangę Kraju-Bohatera, który poniósł wielkie ofiary dla dobra wszystkich Europejczyków, aby nie zatriumfowali Hitler i Stalin. Rocznica moskiewskiego procesu warta jest więc przypominania, jako dzień hańby Moskwy i wielkiej krzywdy Polski. Wierzymy, że kiedyś w ten właśnie dzień, władze rosyjskie w godny sposób będą upamiętniały represjonowanych w moskiewskich katowniach z Łubianką na czele wielkich polskich Bohaterów. Marzyłoby się wręcz o tym, aby w miejsce zwolnione przez usunięty już na szczęście z łubiańskiego placu pomnik zbrodniarza o polskich korzeniach, czyli Feliksa Dzierżyńskiego, stanął pomnik, tablica, dedykowana prawdziwym polskim Bohaterom z wicepremierem Jankowskim, generałem Okulicki, Kazimierzem Pużakiem czy Stanisławem Jasiakiewiczem. Należy im się to od Rosji, należy się nam to współczesnym Polakom, od dzisiejszej Federacji Rosyjskiej.

***

W związku z uroczystościami, delegacja Oddziału IPN w Gdańsku, na czele z dyrektorem, prof. Mirosławem Golonem, jeszcze przed samą rocznicą złożyła kwiaty na ważnym gdańskim upamiętnieniu w kwaterze Armii Krajowej Cmentarza Garnizonowego, gdzie oddano imiennie hołd wicepremierowi Jankowskiemu. Podkreślmy, że bardzo symboliczna jest lokalizacja tego pomnika, dosłownie kilka metrów od grobów naszych największych bohaterów: Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Salmanowicza „Zagończyka”. W sam dzień rocznicowy przed pomnikami Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej w Gdańsku, Gdyni i Sopocie kwiaty złożyła delegacja oddziału z naczelnikiem Biura Edukacji Krzysztofem Drażbą.

 

Odwiedziliśmy także grudziądzkie upamiętnienie Stanisława Michałowskiego (1903–1984). Był on również pośród szesnastu aresztowanych przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Swoje zasługi dla Polski położył dużo wcześniej, biorąc udział jako ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. W latach 1933–1939 był wiceprezydentem Grudziądza. Ścigany listem gończym, uniknął śmierci z rąk okupanta niemieckiego w czasie tzw. Zbrodni Pomorskiej. W czasie II wojny światowej zangażował się w działalność w Armii Krajowej. Po zakończeniu wojny był represjonowany przez komunistów (m. in. przez kilka lat odsiadywał niesłuszny wyrok w stalinowskim więzieniu). Na początku lat osiemdziesiątych został bohaterem NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych.

***

Zapraszamy również do wysłuchania audycji z cyklu „Co za Historia”, emitowanej w Radiu Gdańsk w najbliższą środę, 17 czerwca o godz. 11.05, w której o procesie szesnastu opowie Krzysztof Drażba. Audycję prowadzi Wojciech Suleciński.

17 czerwca ukaże się również w „Gazecie Polskiej” dodatek poświęcony procesowi szesnastu.

do góry