W Dęblinie 5 listopada rozpoczęły się dwudniowe uroczystości pogrzebowe gen. Szczepana Ścibiora. Lotnik 305 Dywizjonu Bombowego Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii po wojnie powrócił do kraju i odbudował „Szkołę Orląt”. Zamiast nagrody czekał go jednak tylko stalinowski proces, więzienie i śmierć.
W uroczystości wzięło udział kilka pokoleń rodziny gen. Ścibiora – dwie córki: Barbara (ur. 1929) i Magdalena (ur. 1934), które były bezpośrednimi świadkami tragicznego losu pilota w okresie stalinowskim, a także wnuki i prawnuki. Drugieg dnia nad grobem generała Ścibiora przemówił wnuk Rafał Sopyrło. Wśród podziękowań, największe dedykowane były prof. Krzysztofowi Szwagrzykowi, wiceprezesowi IPN.
– Pochodzący z Uniejowa, gdzie ukończył szkołę powszechną i gimnazjum wybitny polski pilot miał w swojej wojskowej biografii liczne związki z naszym regionem w latach 20. XX w. Po ukończeniu warszawskiej Szkoły Podchorążych Piechoty rozpoczął służbę wojskową w sławnym (m.in. wkroczeniem do Kijowa 8 maja 1920 r.) 61 pułku piechoty stacjonującym w Bydgoszczy (wówczas w koszarach przy ul. Szczecińskiej, która dziś nosi nazwę Pomorskiej). W latach 1925-1927 odbył studia w pierwszej w odrodzonej Polsce szkole lotniczej, przez dwa lata bezpośredniej poprzedniczce dęblińskiej „Szkoły Orląt” – Oficerskiej Szkole Lotnictwa w Grudziądzu. Następne prawie 10 lat Ścibior związał się z 3 pułkiem lotniczym w Poznaniu – podkreśla prof. Mirosław Golon.
– W okresie II wojny światowej zasłynął jako bardzo aktywny uczestnik Bitwy o Anglię, w której dowodził eskadrą, a krótko całym dywizjonem bombowym nr 305. W sierpniu 1941 r. został wyróżniony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Niedługo potem podczas lotu bojowego został zestrzelony nad Belgią, po czym został wzięty do niewoli przez Niemców. W oflagu doczekał końca wojny. W 1946 roku postanowił powrócić do Polski z grupą ponad tysiąca żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którą bardzo uroczyście i z wielkimi honorami powitano w Gdyni. Dla Ścibiora przebywającego od 6,5 roku poza Polską, była to możliwość spotkania się z rodziną – żoną i dwiema córkami. Jeszcze w 1946 roku otrzymał awans na stopień pułkownika. Po kilku miesiącach objął stanowisko komendanta Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, które pełnił aż do aresztowania w sierpniu 1951 roku – dodaje.
Ścibior padł ofiarą fali politycznych procesów, które przetoczyły się przez Wojsko Polskie na początku lat 50. Ich ofiarą padli oficerowie związani wcześniej z Polskimi Siłami Zbrojnymi na Zachodzie i wojskiem II RP. Ludzie ci powracali do Polski z oflagów i z wojennej tułaczki za cel stawiając sobie odbudowę wojska. Nieokrzepły jeszcze komunistyczny reżim potrzebował ich doświadczenia, jednak gdy oficerowie ci wychowali pierwszą generację następców, stali się zbędni. Pozbyto się ich w okrutny sposób.
Ścibior został aresztowany przez funkcjonariuszy Głównego Zarządu Informacji Ministerstwa Obrony Narodowej. Po brutalnych torturach i ośmiomiesięcznym śledztwie – 13 maja 1952 roku wyrokiem Najwyższego Sadu Wojskowego, został skazany na karę śmierci, którą wykonano 7 sierpnia w więzieniu przy Rakowieckiej w Warszawie.
Dopiero w 2017 roku, dzięki pracy ekspertów Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN na czele z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, odnaleziono szczątki Ścibiora na Wojskowym Cmentarzu na Powązkach na tak zwanej Łączce.
– 7 sierpnia 1952 roku stanowił czas największej tragedii wszystkich kadr oficerskich polskiego lotnictwa. Wraz ze Szczepanem Ścibiorem, komunistyczny aparat represji, w tym pseudosądowy „wymiar sprawiedliwości” doprowadził do zamordowana pilotów: Stefana Michowskiego, Bernarda Adameckiego, Władysława Minakowskiego, Augusta Menczaka, Józefa Jungrava oraz Stanisława Michowskiego. Wśród odpowiedzialnych za proces w sprawie bohaterów polskiego lotnictwa należy wymienić m.in. ppłk Iwana Amonsa i ppłk Mariana Frenkiela z Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz sędziego Najwyższego Sądu Wojskowego, komunistycznego pułkownika Piotra Parzenieckiego. To Parzeniecki przewodniczył tajnej rozprawie bez udziału obrony. W swojej biografii miał też silne związki z Pomorzem, gdyż był m.in. szefem Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku, stalinowskiego organu służącego do masowego terroru wobec tysięcy obywateli skazywanych niewinnie na więzienie, a czasem na śmierci – wyjaśnia prof. Golon.
Warto dodać, że gen. Ścibior ma już upamiętnienia m.in. w rodzinnym Uniejowie, Poznaniu oraz Dęblinie.
– Oddział IPN w Gdańsku zadba o to, aby także na naszym terenie upamiętnić wielkiego polskiego bohatera II wojny światowej, ofiary stalinowskich zbrodni – podkreśla dyrektor Golon.