Nawigacja

Aktualności

Sprawiedliwy i Ocalony mówią. Wyjątkowe spotkanie ze świadkami Zagłady – Gdańsk, 22 marca 2019

– Znajomość historii najnowszej daje oręż, by odpierać argumenty tych, którzy cynicznie oskarżają Polskę i Polaków przed światową opinią publiczną – mówił uratowany przez Polaków Jerzy Bander.

W siedzibie IPN Gdańsk (al. Grunwaldzka 216) 22 marca odbyło się spotkanie „»Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat«: Sprawiedliwy i Ocalony mówią. Spotkanie ze świadkami Zagłady”.

Licznie przybyłych gości przywitał Krzysztof Drażba, Naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Gdańsku.

– Spotykamy się w przeddzień Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. To święto zostało ustanowione po to, by mówić o prawdzie. A prawdę o tamtym czasie przedstawią dzisiaj dwaj wspaniali goście – Sprawiedliwy i Ocalony – podkreślił na wstępie.

Wydarzenie rozpoczęła adresowana do uczniów trójmiejskich szkół prelekcja Bartosza Januszewskiego (IPN Gdańsk) poświęcona Polakom ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. 

– 24 marca, dokładnie 75 lat temu, Niemcy zamordowali całą rodzinę Ulmów, bohaterskich Polaków, którzy poświęcili swoje życie udzielając pomocy swoim żydowskim sąsiadom. Rozstrzelani zostali małżonkowie Józef i Wiktoria, a także szóstka dzieci i jedno dziecko nienarodzone w 9 miesiącu, tuż przed rozwiązaniem. Takich zbrodni na Polakach, którzy wykazywali się wielkim heroizmem, było znacznie więcej. Jednak to właśnie rodzina Ulmów symbolizuje ofiarę Polaków, którzy oddali życie w imię największych wartości, w imię ratowania bliźnich przed zagładą. Zginęło także ośmioro ukrywanych Żydów, w tym dwie kobiety i dziecko – mówił.  

Po prelekcji odbył się panel dyskusyjny, w którym wzięli udział świadkowie historii – uratowany przez Polaków Jerzy Bander ur. 24.08.1942 r. w więzieniu Gestapo w Samborze koło Lwowa, członek Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu.

– Jestem obywatelem Polski oraz jednocześnie państwa Izrael. Jestem polskim Żydem. Urodziłem się w Polsce. W Polsce mieszkała moja rodzina. Większość z nas została zamordowana przez Niemców – rozpoczął swoją opowieść.

– Urodziłem się w więzieniu Gestapo. Według relacji starszej ode mnie o 8 lat Hanna Kretz, która również przebywała w tym samym więzieniu, w pewnym momencie otworzyły się drzwi celi, do której wrzucone zostało nagie niemowlę. Tym niemowlęciem byłem ja. Z relacji Hani wiem, że płakałem. Kobiety w celi wytarły mnie, zawinęły w niebieski płaszczyk i dały trochę wody. Przeżyłem tylko dlatego, że kiedy Niemcy wyganiali z celi Żydówki, nie zwrócili uwagi na dziecko. Dopiero sprzątający w celi Polacy mnie odnaleźli i przekazali do getta. Stamtąd uratowała mnie Polka – Maria Wachułka, która następnie wzięła mnie do siebie, a później ukryła w sierocińcu w Samborze prowadzonym przez siostry franciszkanki. Przełożoną zgromadzenia była s. Celina Kędzierska. Zakonnice z narażeniem życia, oprócz mnie, uratowały dziesięcioro dzieci żydowskich, troje dzieci cygańskich i kilkoro niemowląt. Moją mamę zabili Niemcy niedługo po moich narodzinach – wspominał.

– Tego wszystkiego dowiedziałem się dopiero w 1987 roku. Miałem wówczas 45 lat. Wcześniej nie wiedziałem, że jestem Żydem.

– Znajomość historii najnowszej jest niezbędna, ponieważ w aktualnym obiegu publicznym, w prasie, książkach i telewizji, napotykamy wiele kłamstw. Jednym z takich kłamstw jest nazwa polskie obozy koncentracyjne. Wymyślili ją Niemcy, którzy chcą „podzielić się” z Polakami winą za zbrodnie ludobójstwa. Innym kłamstwem jest twierdzenie, że wszyscy Polacy są antysemitami. Wymyślono je po to, by żądać od Polski olbrzymich odszkodowań za tzw. mienie bezspadkowe po polskich Żydach zamordowanych przez Niemców. Te dwa przykłady pokazują, że we współczesnym świecie nie ma sprawiedliwości ani uczciwości. Są tylko interesy – podsumował.

– Znajomość historii najnowszej daje oręż, by odpierać argumenty tych, którzy cynicznie oskarżają Polskę i Polaków przed światową opinią publiczną. Nas, uratowanych Żydów, niedługo zabraknie, ale wy będziecie żyć dalej i to na was spocznie obowiązek przechowania prawdy o niemieckich zbrodniach i obowiązek obrony dobrego imienia Polski i Polaków – zwrócił się na zakończenie do uczniów. 

Wśród gości był także odznaczony Medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata Ireneusz Rajchowski (ur. 29.10.1928 r. w Warszawie).

– Moja mama pracowała na terenie getta w żydowskiej firmie dziewiarskiej. Robiła swetry. Tam poznała Żyda – Witolda Górę, któremu potem pomogła wydostać się z getta i ukrywała go potem przez pół roku u nas w domu. Później Witold Góra, który miał tzw. dobry wygląd aryjski, wyciągnął z getta także swoją córkę i żonę – opowiadał.

– Po wojnie Witold Góra odszukał nas. My mieszkaliśmy już w Gdańsku. Napisał do nas list. Jak zdobył adres, jaką drogą, to nie wiem, ale w każdym bądź razie nawiązał z nami kontakt. Później miał nasz telefon, my jego, także mieliśmy kontakt. Przyjeżdżał do nas do Gdańska. Później, drogą oficjalną, wystąpił dla naszej rodziny o medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – dodał.

Spotkanie poprowadziła Katarzyna Underwood z IPN Gdańsk.

Dokładne biogramy pana Jerzego oraz pana Ireneusza znajdują się poniżej.

Spotkanie odbyło się w ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. 

 

BIOGRAMY

Ireneusz Rajchowski, ur. 29.10.1928 r. w Warszawie. Jedyny syn Marii i Józefa Rajchowskich. Wychował się w Warszawie i tam także spędził okupację i kilka pierwszych dni Powstania Warszawskiego w 1944 roku. Rodzina Rajchowskich zamieszkała przy ul. Leszno 91. Z okien mieszkania widać było bramę główną Getta Warszawskiego i bunkier niemiecki. Mama pana Rajchowskiego pracowała na terenie getta w żydowskiej firmie dziewiarskiej. Ojciec pana Ireneusza pracował w fabryce Lilpopa.  W  firmie „Lew i Seidler” mama pana Rajchowskiego poznała Żyda – Witold Górę, któremu potem pomogła wydostać się z getta (łapówka dla Niemców na bramie głównej) i ukrywała go potem u siebie w domu (pół roku). Witold Góra wyciągnął z getta także swoją córkę i żonę.

Podczas Powstania Warszawskiego ojciec pana Rajchowskiego został odłączony od rodziny i zapędzony przez Niemców do Ogrodu Saskiego, gdzie był żywą tarczą przed czołgami niemieckimi. Mamę pana Ireneusza odłączono wraz z innymi kobietami później. Pan Ireneusz został sam. Spotkał mamę dopiero w Pruszkowie, potem udało się także odnaleźć żywego ojca.

Na wniosek Witolda Góry w 1989 roku Instytut Yad Vashem odznaczył całą trzyosobową rodzinę Rajchowskich medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Witold Góra nie był jedynym ukrywanym przed rodzinę Rajchowskich. Ukrywano tam także kilkuletnią żydowską dziewczynkę, której dalsze losy niestety nie są znane.

Pan Rajchowski  mieszka w Gdańsku na Stogach i czynnie wspiera wszelkie inicjatywy upamiętniające Polaków ratujących Żydów podczas II wojny Światowej. Do dziś utrzymuje przyjacielski  kontakt z córką uratowanego Witolda Góry. 

Jerzy Bander, ur.24.08.1942 r. w więzieniu Gestapo w Samborze k. Lwowa w czasie pierwszej dużej akcji, w której wywieziono do Bełżca  i zamordowano ok 4 tys Żydów. Z najbliższej rodziny ocalał tylko ojciec ukrywając się na terenie Sambora po tym jak uciekł z ciężarówki wiozącej Żydów na rozstrzelanie. Matkę pana Jerzego, Rozalię i jej rodziców zamordowano w Obozie Zagłady Bełżec. Siostrę matki – Annę Thun, zastrzelił Gestapowiec na ulicy Lwowa. Matka ojca  Salomea z domu Robinsohn otruła się przed akcją w Samborze. Siostra stryjenki – Maryla z domu Margulies zginęła skacząc z okna wysokiego budynku w Tarnowie. Pozostałych członków rodzin Thun Margulies i Robinsohn Niemcy zamordowali w Bełżcu.

Jerzego wyniesiono z więzienia i znajoma ojca – Polka – Maria Wachułka ukryła go w sierocińcu w Samborze prowadzonym przez Siostry Rodziny Maryi. W ten sposób przeżył do 1945 roku, kiedy znalazł go ojciec i obaj zostali repatriowani do Polski. Jerzy ukończył studia na Wydziale Elektrycznym i Automatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. O tym, że jest Żydem dowiedział się dopiero w 1987 roku. Od 1992 roku działa w Stowarzyszeniu Dzieci Holokaustu i Stowarzyszeniu Żydów-Kombatantów. Emigrował do Izraela w latach 2005-2009, aktualnie mieszka w Sztutowie.

do góry