Nawigacja

Aktualności

Benefis z okazji 90. urodzin prof. Jerzego Grzywacza – Gdańsk, 12 stycznia 2019

W uroczystości uczestniczył prof. Mirosław Golon, dyrektor IPN Gdańsk.

W Muzeum II Wojny Światowej 12 stycznia odbył się wyjątkowy jubileusz, benefis z okazji 90. urodzin prof. Jerzego Grzywacza, żołnierza Armii Krajowej, Powstańca Warszawskiego, prezesa Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Szarych Szeregów, prezesa Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Profesor Jerzy Grzywacz jest równolatkiem Pokolenia Kolumbów, twórców polskich, dla których okres wchodzenia w dorosłość przypadł na lata II wojny światowej. 

Laudację wygłosił dyrektor MIIWŚ dr Karol Nawrocki. Następnie głos zabrała koleżanka jubilata z czasów młodości – z kręgów harcerskich, które w latach 1956-1962 próbowały propagować prawdziwe harcerstwo – wówczas druhna, dziś harcmistrzyni dr hab. Ewa Jasińska.  

Przemówienia ku czci prof. Grzywacza wygłosili także senator Antoni Szymański, przedstawiciele władz województwa: Hanna Zych-Cichoń, dr Grzegorz Grzelak, Andrzej Kowalczys. Obszerne wspomnienie o wspólnej działalności w „Solidarności” wygłosił prof. Mieczysław Nurek. Z kolei Wacław Szulc mówił o politycznej aktywności jubilata w samorządzie i działalności w ramach ZChN.

Wśród zaproszonych gości byli m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie, kpt. Władysław Dobrowolski, ks. prałat Ireneusz Bradtke.

IPN reprezentował prof. Mirosław Golon, dyrektor gdańskiego Oddziału. 

– Całym swoim 90-letnim życiem prof. Grzywacz dowiódł, że zawsze najważniejsze dla Niego były Ojczyzna Polska, Bóg i Rodzina. O tym mówili dziś wszyscy, którzy go znali i chcieli mu za jego postawę podziękować – podkreśla.

– Kwiaty wręczone profesorowi zostały kupione w kwiaciarni przy ul. Grunwaldzkiej w Toruniu, dokładnie naprzeciwko Instytutu Fizyki UMK, gdzie prof. Grzywacz studiował i gdzie pracował, a także w 1960 r. obronił doktorat. W Toruniu też kilka lat bardzo aktywnie działał w harcerstwie. Kwiaty pochodzące z miejsc związanych z jego młodością, ogromnie go wzruszyły – dodaje.

Podczas uroczystości Jerzemu Grzywaczowi towarzyszyli małżonka oraz dzieci.

 

 


Jerzy Witold Grzywacz ps. „Tapir” 

Urodził się 6 stycznia 1929 r. w Grudziądzu, tam też spędził kilka pierwszych lat swego życia. Jego ojciec pracował w Izbie Przemysłowo-Handlowej. Jerzy miał też młodszego o trzy lata brata. Po kilku latach rodzina przeniosła się do Gdyni. Chłopiec był tam świadkiem wzrostu napięcia pomiędzy Polską a Niemcami. Ponieważ praca ojca wymagała utrzymywania kontaktów z niemieckimi kupcami z Gdańska, dość często bywał w tym mieście także tuż przed wybuchem II wojny światowej. W Gdyni doczekał jej wybuchu.

Młody Jerzy, w ostatnich dniach sierpnia 1939 r., powrócił z obozu harcerskiego, gdzie złożył swoje przyrzeczenie harcerskie. Był w drużynie harcmistrza Lucjana Cylkowskiego przy SP nr 1 w Gdyni. Patriotyczne wychowanie znacząco wpłynęło na jego dalsze losy. W chwili niemieckiej agresji ojciec Jerzego został zmobilizowany i walczył w obronie Kępy Oksywskiej. Po dostaniu się do niewoli przebywał w obozie jenieckim w Woldenbergu. Pomimo prowadzonej akcji wysiedleńczej Niemcy pozostawili Jerzego wraz z matką i młodszym bratem w Gdyni. Liczyli, że ulegną germanizacji. Dość szybko odkryli jednak, że zamierzeń tych nie uda się zrealizować, toteż rodzinę wywieziono do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie przebywał już ojciec zwolniony z obozu jako inwalida wojenny. 

Zanim to nastąpiło Jerzego skierowano do niemieckiej szkoły w Gdyni, co miało przyspieszyć proces jego zniemczania. Uczęszczali do niej także młodzi Niemcy bałtyccy, osiedleni w Gdyni w miejsce wysiedlonych do Generalnego Gubernatorstwa rodowitych gdynian. Niemieccy nauczyciele byli bardzo brutalni, często bili uczniów za najmniejsze przewinienia. Polacy, z reguły nieznający języka niemieckiego, nie nadążali za świetnie operującymi tym językiem przesiedleńcami z krajów bałtyckich. Jednym ze sposobów germanizacji ostałej ludności był obowiązek przynależności młodzieży do Hitlerjugend. Jerzemu udało się przechytrzyć Niemców podczas zapisów do tej nazistowskiej organizacji, skutkiem czego nie został do niej wcielony.

Jerzy wraz z rodziną stawił się przed komisją weryfikacyjną, która zadecydowała o ich wysiedleniu z Gdyni do Generalnego Gubernatorstwa. Zamieszkali w Warszawie, na Żoliborzu, gdzie w gościnie u znajomych przebywał już ojciec Jerzego. Mieszkali w czwórkę w jednym pokoju. Z czasem udało im się kupić dwupokojowe lokum na Nowym Świecie, gdzie mieszkali do wybuchu Powstania Warszawskiego.

To w Warszawie Jerzy spotkał się z działalnością konspiracyjną. Duży wpływ na decyzję przystąpienia do konspiracji miały jego związki z harcerstwem. Po ukończeniu szkoły powszechnej trafił do gimnazjum mechanicznego, gdzie za sprawą kolegów został członkiem Szarych Szeregów. Na ręce naczelnika harcerzy Stefana Broniewskiego „Orszy” w 1942 r. Jerzy złożył powtórnie przysięgę harcerską. Po upływie pół roku do drużyny wciągnął swojego młodszego brata, który ukończył wówczas wymagany wiek 12 lat.

Jerzy Grzywacz został „Zawiszakiem”, należał zatem do grupy najmłodszych harcerzy zorganizowanych w ramach Szarych Szeregów. W ramach konspiracji zajmował się pracą wywiadowczą: opracowywał całe kwartały ulic na cele planowanego powstania zbrojnego, tj. akcji „Burza”. Wybijał także szyby w niemieckich sklepach, zajmował się kolportażem prasy konspiracyjnej. Brał udział w akcjach mających podnieść na duchu społeczeństwo stolicy. Któregoś roku podczas Zaduszek na jedynym z podwarszawskich cmentarzy wraz z harcerzami udekorowali groby polskich żołnierzy z września 1939 r. oraz odśpiewali hymn państwowy.

Z uwagi na zawód ojca także pod okupacją rodzina Jerzego stykała się z osobami żydowskiego pochodzenia. Wśród Grzywaczy panowało pozytywne nastawienie do Żydów, a tragedia narodu wybranego była przez nich bardzo mocno przeżywana. Spory wpływ na taką postawę miała także działalność w harcerstwie, gdzie duży nacisk kładziono na sprawy ideowe, by uniemożliwić demoralizację najmłodszych. Starano się w ten sposób także wyplenić pojawiające się przypadki szmalcownictwa.

Wraz z nadciągającymi od wschodu wojskami sowieckimi atmosfera wśród ludności Warszawy stawała się coraz gorętsza. W końcu zapadła decyzja o wybuchu powstania w stolicy. Godzina „W” zaskoczyła jednakże drużynę Jerzego, która była co prawda przygotowana do akcji, ale prędzej, bo na 28 lipca. Ostatecznie Jerzy ruszył do boju trzeciego dnia powstania. Zgłosił się do Grupy „Powiśle”, gdzie został przydzielony do kapitana Cypriana Odorkiewicza „Krybara”, przy którym został łącznikiem. W późniejszych wspomnieniach Jerzy Grzywacz wypowiadał się o swoim dowódcy w samych superlatywach.

W trakcie powstania brał udział w walkach z Niemcami, przenosił rozkazy do innych dowódców oraz pomagał w przechwytywaniu brytyjskich zrzutów z papierosami, jedzeniem i bronią. W swoich wspomnieniach wymienia majora „Maja”, u którego boku brał udział m.in. w zdobywaniu pożywienia oraz wymianie towarów. Rozdzielał także niezbędne zaopatrzenie poszczególnym jednostkom biorącym udział w powstaniu.

Kwatera Jerzego mieściła się przy ul. Tamka 42, w kamienicy z oficynami. Przetrzymywali tam więźniów: volksdeutschów, niemieckich cywili, wziętych do niewoli granatowych policjantów. Duże wrażenie zrobił na nim pogrzeb jednego z kolegów „Zawiszaków” o ps. „Banan”. Śmierć była nieodłącznym elementem starć wśród budynków Warszawy. Na Tamce był świadkiem samobójstwa jednej z przyprowadzonych Niemek. Jego udział w powstaniu skończył się 7 września, gdy wraz z rodziną został skierowany na Dworzec Zachodni, a następnie do obozu przejściowego dla ludności cywilnej w Pruszkowie.

Tam wszystkich przybyłych poddawano selekcji. Rodzina Jerzego trafiła w ten sposób do grupy przeznaczonej do wywiezienia do powiatu koneckiego, skąd następowało rozdzielenie do rodzin chłopskich. Na kielecczyźnie trafili do ubogiej wdowy. Warunki życia były tam ciężkie, toteż Jerzy wraz z rodziną starał się pomóc w jak największym zakresie. Zbierali grzyby, pomagali w kuchni. Po miesiącu, za sprawą znajomości ojca, przenieśli się do Częstochowy, gdzie doczekali zdobycia miasta przez Armię Czerwoną. Następnie, podążając za frontem poprzez Kutno, Toruń i Grudziądz, rodzina wróciła do Gdyni. W swoim mieszkaniu znaleźli stare meble oraz niemieckie książki po niemieckich lokatorach. Jego ojciec, z uwagi na zawód handlowca, podjął pracę w urzędzie, gdzie zajął się zaopatrzeniem dla miasta.

Swoje powojenne losy Jerzy Grzywacz związał z nauką oraz harcerstwem. Nie zawsze było to proste, gdyż przeszkody ku temu czyniła bezprawnie wprowadzona w Polsce władza komunistyczna. Jesienią 1946 r., przed wyborami do Sejmu PRL, był uczestnikiem strajku absencyjnego w obronie krzyża w klasach i orła w koronie w Liceum i Gimnazjum Męskim w Gdyni. Strajki młodzieży poprzedziły referendum z 30 czerwca, ale miały one szersze tło – m.in. zakaz obchodów publicznych najważniejszego polskiego święta patriotycznego i religijnego 3 maja.

W 1947 r. Jerzy zdał maturę, a w 1952 r. ukończył fizykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tam też rozpoczął pracę doktorską oraz w latach 1956–1962 zaangażował się powtórnie w działalność harcerską: w 1960 r. uzyskał tytuł podharcmistrza, by następnie zostać drużynowym Instruktorskiej Drużyny Akademickiej przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Również w 1960 r. obronił doktorat w dziedzinie fizyki oraz powrócił w rodzinne strony. W latach 1960–1969 był adiunktem w Katedrze Fizyki Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku. W 1970 r. został mianowany docentem. Przez długie lata, pomiędzy 1970 a 1995 r. był kierownikiem Zakładu Fizyki Ogólnej Instytutu Fizyki Uniwersytetu Gdańskiego.

Nie przystąpił do partii komunistycznej, za to w 1980 r. wstąpił do „Solidarności”. Współtworzył tajne pismo „Wolna Myśl”. Od września 1980 r. w „S”; członek KZ, 1980-1981 przewodniczący Komisji Wydziałowej „S” Mat.-Fiz.-Chem.; przewodniczący Komisji Rewizyjnej „S” na UG.

1982-1988 członek TKZ „S” UG. Autor artykułów do podziemnego pisma TKZ „S” Stoczni Gdańskiej im. Lenina „Rozwaga i Solidarność”. 1982-1985 delegat TKZ „S” UG do tajnego Porozumienia Uczelni Wybrzeża. Współzałożyciel, autor i redaktor pisma PUW „Wolna Myśl”. 1984-1985 prodziekan Wydz. Mat.-Fiz.-Chem. (zdjęty z funkcji z przyczyn politycznych). W maju 1988 doradca strajkujących podczas strajku solidarnościowego studentów Wydz. Humanistycznego UG ze SG, w sierpniu 1988 obecny podczas strajków w gdańskich stoczniach i porcie z wykładami o tematyce historycznej, w 1988 współzałożyciel Gdańskiego Stowarzyszenia Akademickiego.

W trakcie obrad Okrągłego Stołu wystąpił jako ekspert w dziedzinie ochrony środowiska, protestując przeciwko budowie elektrowni atomowej pod Żarnowcem. 

W wolnej Polsce współtworzył sopocki samorząd, w 1990 r. był jednym z liderów Komitetu Obywatelskiego w Sopocie i przewodniczącym Rady Miasta. Funkcję tę pełnił do 1994 r. Później, w latach 1998–2002 był radnym do Sejmiku Województwa Pomorskiego, w którym pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Współpracy Zagranicznej.

Jerzy Grzywacz jest także prezesem Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Szarych Szeregów. Współpracuje z polskim harcerstwem na Białorusi, Litwie i Ukrainie. Od kilku lat pełni funkcję prezesa Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Armii Krajowej (Londyn), honorową odznaką „Pro Memoria” oraz medalem „Pro Patria”.

do góry